Radosław Marciniak Radosław Marciniak
571
BLOG

Sondażowe oszustwa, wybory bez kropki nad i…

Radosław Marciniak Radosław Marciniak Polityka Obserwuj notkę 4

Nie wierzę w sondaże. Nie wierzę w ich wyniki, ale przede wszystkim w ich uczciwość.  Nie wierzę też w uczciwe zamiary tych, którzy je przygotowują!

Wiele sondażowni chodzi na pasku władzy. Tak arogancki polityk jak Bronisław Komorowski, ze swoim aroganckim sztabem i arogancką partią, która go popiera, nie przygotowałby sobie przemówienia na wypadek przegranej, gdyby nie wiedział, że może w tych wyborach mówiąc kolokwialnie umoczyć. A to, że czytał z kartki widziała cała Polska… Nikt w 5 minut nie przygotowuje takiego przemówienia, zwłaszcza w połowie mówionego do kamery, czytanego tak, by wyglądało na improwizowane – mówione. Polityk, które je wygłasza musiał się zatem przygotować. Na obie ewentualności. Co w sztabie tak, podkreślę to po raz kolejny, aroganckiego polityka, jest możliwe według mnie tylko w jednym przypadku: znano prawdziwe preferencje wyborcze i trochę inne wyniki sondaży niż te, którymi się nas karmiło do ostatniej chwili przed wyborami.

Przyjmując powyższe założenie za pewnik, co można sobie pomyśleć o tzw. sondażowniach? Że celowo oszukują wyborców? Że chodzą na pasku władzy i próbują, poprzez manipulację preferencjami wyborczymi, do końca wpłynąć na ludzkie wybory? Wszak nie od dziś wiadomo, że każdy chętnie zapisuje się do obozu zwycięzcy, zwłaszcza wtedy, kiedy i tak nie ma nadziei na jakąkolwiek zmianę. Dlaczego od 2005 roku wiecznie PiS lub jego przedstawiciele mają niedoszacowane wyniki? Czy tylko dlatego, że ludzie wstydzą się przyznać, że na nich głosują? Myślę, że po 2010 roku, po tak wyraźnej polaryzacji społeczeństwa, nie mamy już z tym problemu. Co więcej w ostatnich miesiącach to PO staje się powoli partią obciachu. To Bronisław Komorowski jest mistrzem obciachu… jak zatem to zjawisko niedoszacowania wytłumaczyć? Jak wytłumaczyć to inaczej, niż zaplanowaną polityką kreowania preferencji wyborczych poprzez odpowiednio ułożone sondaże? Może jestem paranoikiem, może tworzę kolejną teorię spiskową, ale racjonalnie nie jestem w stanie sobie wytłumaczyć tego inaczej. Jeśli bowiem od 2005 roku wciąż mylnie produkuje się sondaże, to może metoda jest zła? No to powinni zmienić metodę! A jeśli zmienili to czemu wciąż jest tak duża rozbieżność między sondażami, a wynikami wyborów?

Ale to nie jedyne spostrzeżenie poczynione po niedzielnych wyborach. Dziś zwrócono mi uwagę na coś ciekawego, co przyznam szczerze nie przyszło mi wcześniej do głowy. Dyskutując o szczątkowych wynikach, w których Duda miewał już blisko 40%, a różnica między Komorowskim, a Kukizem była bardzo mała, mój interlokutor powiedział, iż żałuje, że inni tzw. antysystemowi kandydaci nie przekazali choćby w ostatniej chwili przed wyborami swego poparcia Kukizowi. Arytmetyka tych mizernych procentów wprawdzie nie zmieniła by kolejności wyborczego wyniku patrząc z dzisiejszej perspektywy, ale odpowiednio wcześnie przekazane poparcie, mogłoby sprawić, że fenomen Pawła Kukiza urósłby znacząco jeszcze przed wyborami. Gdyby tak i Braun i Kowalski i Korwin-Mikke i Wilk i Tanajno jeden po drugim zachęcili do głosowania na Kukiza, to kto wie jak dziś wyglądała by druga tura wyborów? Myślę, że niezależnie od tego z kim mógłby się zmierzyć Paweł Kukiz, z żadnym z kandydatów nie stałby na straconej pozycji. Paradoksalnie trudniej byłoby mu wygrać z Dudą, niż z Komorowskim, który jako główny utrwalacz źle pojmowanego systemu, z jakim walczy Kukiz, jest jego naturalnym przeciwnikiem, z którym dzieli go praktycznie wszystko.

Z powyższego płynie jeszcze jedno przemyślenie. Wiem, że wyborcy Kukiza, tzw. sieroty po nim, w drugiej turze nie mają jednoznacznych preferencji wyborczych. Część z nich deklaruje odstąpienie od aktu wyborczego, część z nich zagłosuje na Dudę, ale niemała część (według tych przeklętych sondaży nawet blisko 30%) poprze urzędującego prezydenta. Zastanawia mnie to i jest to dla mnie niepojęte. Jak można głosując w pierwszej turze na kandydata totalnie antysystemowego, walczącego z urzędującą nam partią, deklarującego, że zarówno rządząca partia, jak i urzędujący Prezydent, oszukali wyborców (na bazie tych oszukanych ludzi, Kukiz rozpoczął na szerszą skalę swą działalność polityczną – Zmieleni), zagłosować na osobę utrwalającą ten system polityczny, wobec którego przed chwilą wyraziło się votum nieufności? Głupota to? Krótkowzroczność? Hipokryzja? Nie wiem jak to nazwać.

Niektórzy powiedzą: strach przed Kaczyńskim. To na pewno będzie jeden z bardziej pompowanych elementów kampanii przez te najbliższe dwa tygodnie. Przekonywanie wyborców o grozie możliwości zwycięstwa Dudy, który jak to dziś pani Kidawa-Błońska w rozmowie z Hanną Lis powiedziała: „nie jest politykiem samodzielnym”, i na pewno stoi za nim Kaczyński, a może i Macierewicz w skórzanym płaszczu,  i o grozie powrotu do idei IV Rzeczpospolitej, stanie się zapewne stałym elementem najbliższych dni. Już dziś poseł Niesiołowski, schowany dotąd w szafie, wystawił swą fizyczność i w charakterystyczny dla siebie sposób rozpoczął swoje harce. Już dziś Adam Michnik, redaktorzy Tok FM i innych reżimowych mediów rozpoczęli swoją walkę o utrzymanie w pałacu prezydenckim status quo. Pytanie tylko czego tak naprawdę bronią? Czyich interesów w ten sposób pilnują? Bo jestem święcie przekonany, że nie wyborców, których głosy niejednokrotnie zostały przez tą rządzącą ekipę zignorowane, wrzucone do kosza, zmielone, tak jak 750 tysięcy podpisów za JOWami, tak jak ponad 7 milionów podpisów pod 9 obywatelskimi projektami ustaw, które dzięki PO i PSL nie trafiły do Sejmowego procedowania, przy braku jakiegokolwiek krytycznego głosu ze strony urzędującego prezydenta. Tak więc dziś jego frazesy o JOWach, których rzekomo zawsze był orędownikiem, o referendach obywatelskich, gdy bez cienia wahania podpisał choćby kontrowersyjnie społeczne ustawy bez najmniejszych konsultacji społecznych (choćby o podwyższeniu wieku emerytalnego, nie sprzeciwił się także zabraniu pieniędzy z OFE), pozostają właśnie frazesami. Na które mam nadzieję, niewiele osób się już nabierze. Nie dlatego bym szczególnie ukochał sobie Andrzeja Dudę, ale dlatego, że ze strony PO i urzędującego prezydenta nie spodziewam się już niczego dobrego, a wręcz przeciwnie. A nowa władza, zwłaszcza wybrana w atmosferze niespodzianek (wynik Kukiza) zawsze daje nadzieje na zmiany, zmiany na lepsze, których, co jasno pokazują te wybory pragnie zdecydowana większość wyborców.

 

Radosław Marciniak

radoslawmarciniak@op.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka